Kiedy sesja rodzinna w plenerze odbywa się w znajomym miejscu, wszystko idzie jakoś tak inaczej. Dzieci szybciej zapominają o mojej obecności, a dorosłym łatwiej się otworzyć. W tym sadzie Ola spędzała wakacje jako mały brzdąc, a teraz razem z Bartkiem przywożą tu synów – Stasia i Antka. Kiedy do nich dołączyłam, mogłam po prostu zanurzyć się w klimat rodzinny. Włączyłam więc tryb czujnego oka, zdjęłam buty i na bosaka zabrałam się do pracy.
Wśród jabłoni, zapachu kwitnących kwiatów i w towarzystwie niezliczonej ilości owadów powstało wiele niezwykłych kadrów, które sama oglądam ze wzruszeniem. Nie ma na nich sztuczności, wymuszonych uśmiechów, patrzenia w obiektyw, jest za to bliskość, czułość i radość z bycia razem. Teraz, kiedy dzielę się z Wami tym postem, wiem już, że kilka tych zdjęć znalazło się na ścianie u nich w domu.
Jeżeli podoba Ci się ta sesja, zapraszam do Galerii, gdzie znajdziesz więcej rodzinnych zdjęć w takim klimacie.